sobota, 4 maja 2013

Pierwszy.

 Siedziałam na tapczanie zerkając co rusz przez okno. Biały puch stopniowo pokrywał zakopiańskie chaty, a krople rozpuszczonych płatków śniegu na szybie przypominały łzy spływające po mym policzku. Otarłam je szybkim ruchem dłoni, a w mojej głowie zaczęły kłębić się pytania: Czy dobrze zrobiłam? Czy będę żałować? W pamięci wróciłam do dnia, w którym to wszystko się zaczęło.
 Stałam wtedy w drzwiach kuchni, a moja mama krzyczała coraz głośniej:
- Nie mam pieniędzy na twoje zmyślne studia, które zaczniesz za kilka lat! Opłaty są ogromne, a ty mając 18 lat nie pracujesz i się obijasz!
- Słucham?!-wyprowadziła mnie z równowagi- 18 lat będę miała za dwa miesiące i wcale się nie obijam, tylko uczę i myślę o przyszłości! Jak mi znajdziesz pracę to chętnie skorzystam!- odkrzyknęłam.
- Dobrze- odparła z zaciśniętymi zębami. Usiadła i wzięła telefon do ręki - Dzwonię do Łukasza, może jemu się na coś przydasz.
  Zatkało mnie. Że niby jestem bezużyteczna? Przecież mam średnią 4,85 i staram się być zwykłą nastolatką i nie sprawiać kłopotów.
- Ale zaraz...do wujka? Przecież on nigdy się nie zgodzi.
 Łukasz Kruczek to trener naszej reprezentacji w skokach narciarskich, a ona myśli, że tak po prostu przyjmie mnie do zespołu?? Pfff..jasne!
 Mama wyszła z telefonem przy uchu i wróciła 20 minut później. Do tego czasu z nerwów nabawiłam się bólu brzucha. Byłam pewna, iż się nie zgodzi, gdyż nie miałam żadnego doświadczenia. Lubiłam wujka, był miły i zabawny, jednak doskonale wiedziałam, że jeśli chodziło o skoki to potrafił zmieniać się w bezwzględnego i surowego trenera.
 - Zgodził się- powiedziała mam wchodząc do kuchni- pakuj się, jutro o 8.00 wyjeżdżasz.
Tak po prostu się zgodził...Mama wyjaśniła mi, że będę kimś w rodzaju asystentki, a zarobki (dla niej najważniejsze) -bardzo dobre.
 I dlatego tu siedzę, czekając na samochód. Wyjadę na 4 miesiące z dala od domu, znajomych i szkoły, ale nadrobię zaległości, muszę, muszę być silna i przestać się mazać.
 Wstałam powoli z tapczanu, opanowałam drżenie rąk i zerknęłam do torby, patrząc czy aby wszystko wzięłam. Nagle podeszła do mnie mama i położyła mi dłoń na ramieniu.
 - Będzie dobrze- powiedziała i mnie przytuliła. Zaskoczyła mnie tym gestem. Nigdy się nie dogadywałyśmy, była zapatrzona w swoją pracę, a była kimś w rodzaju marketingowca, dla niej były ważne pieniądze. Mój tata wyjechał za granicę, ale matka zawsze umiała zagospodarować pieniędzmi tak, aby nie odłożyć na moją edukację. Mimo wszystko nie byliśmy bogatą rodziną (większość pieniędzy szła na spłatę kredytu za dom).
 Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Podskoczyłam jak oparzona i wyswobodziłam się z objęć mojej rodzicielki. Taszcząc ciężką walizkę dowlokłam się do drzwi i otworzyłam je na oścież. Zamarłam. On też.Jego oczy były nieziemskie, czekoladowe, hipnotyzujące. Zabrakło mi słów. Czułam, że przyciągamy się jak magnez, jednak wiedziałam, że są to ulotne chwile, dlatego postanowiłam to przerwać.
 Oprzytomniałam.
 - Cześć- podałam dłoń Maćkowi- jestem Zuza. Uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z domu, machając na pożegnanie mamie.
 - Hej- po dłuższej chwili odpowiedział chłopak i wziął moją walizkę, po czym zapakował ją do bagażnika. Wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy. Zapadła długa i mroczna cisza, która zawisła między nami jak niewidzialny mur, który żadne z nas nie miało odwagi skruszyć.
 Nagle powiedział:
- Przepraszam za to przywitanie- zaczął już całkiem odważnie- po prostu trener nie mówił, że nowy nabytek w naszej drużynie to..dziewczyna.
- Niemiła niespodzianka? - zagadnęłam z drwiącym uśmieszkiem. Nawet się nie wstydziłam ( co byłoby do mnie podobne) wręcz przeciwnie.
 - Nie, nie to miałem na myśli po prostu...dojechaliśmy - zmienił nieoczekiwanie temat zaciągając hamulec ręczny.
 Staliśmy pod Wielką Krokwią , później mieliśmy udać się na lotnisko, ale tu była zbiórka. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że miała zacząć się przygoda mego życia..

______________________________
 Komentujcie!!! Szczerze ;) Post miał być za tydzień, ale miałam wenę..chyba. Next..coś około środy ;)

11 komentarzy:

  1. Hmm, rozdział bardzo fajny. Masz nienaganny styl pisania. Ciekawa fabuła i bohaterowie. Jest Maciej - jest moc :D Na internecie jest multum "skocznych" opowiadań, dlatego coraz trudniej jest wymyślić coś oryginalnego :) Ciekawie się zapowiada, czekam na rozwinięcie. Napewno będę tutaj zaglądać. Pozdrawiam i życzę dużo weny :) W wolnej chwili zapraszam do mnie na: http://my-dreams-world-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje^^
      Sama dostrzegłam kilka błędów.

      PS: Uwielbiam twojego bloga, czekam na kolejną notkę ;)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj, ColorfulGirl.
    Reklamowałaś się u mnie, więc jestem:)
    Part nieco krótki, ale zawarłaś w nim trochę akcji.
    Twoje pisanie poprawi się z rozdziału na rozdział, nie ma się za bardzo do czego przyczepić. Jak zauważyłam, bohaterka zostanie asystentką Kruczka. Hmmm ile ten Łukasz ma asystentek w tych naszych skocznych opowiadaniach, szczęściarz:D
    Też muszę coś takiego napisać:P
    Jest Maciej, będzie polska kadra, więc zostanę i ja:)
    Fajnie ukazałaś to zmieszanie Maćka w aucie.
    No nic, czekam na następny rozdział i zobaczę, jak to dalej pójdzie.
    PS: drażniły mnie jedynie te cyfry np: 18 lat, 20 minut itp.
    Moim zdaniem lepiej wyglądałoby to napisane po prostu słownie - osiemnaście, dwadzieścia. Jeśli jednak lubisz tak pisać, to śmiało:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się pisać cyfry słownie:) Dzięki, że poświęciłaś czas, żeby zajrzeć. Na początku wydawało mi się, że jest nieco dłuższy,ale pisałam go na papierze (mam pewne problemy z dostępem do komputera). :)

      Usuń
  4. wciągnęło mnie czekam na następny jeśli będziesz miała czas wpadnij do mnie ;)http://czekolladowamuffinka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie wpadne, cieszę się, że cię wciągnęło. Pozdrawiam ^^

      Usuń
  5. Hm... przez chwile zamyśliłam się i próbowałam wczuć się w sytuację głównej bohaterki. Naprawdę, nie wiem co bym zrobiła ,gdybym została zmuszona przez mame do wyjazdu, tak nagle i bez przygotowania. Chyba na złość bym się nie zgodziła. Mimo, że skoki uwielbiam;)
    Łatwo się Zuza poddała;p
    No ,ale cóż Zuza zaczyna prawdopodobnie przygodę swoje życia i z przyjemnością bede sledzic jej dalsze losy ;)
    Powiem ci, że masz pod górkę już na samym początku (znam to z wlasnego doswiadczenia;) bo historii tego typu i w dodatku z Maćkiem jest mnóstwo , najważniejsze to jest wyróżnić się! Tego ci życzę ;D
    Weny ;)
    po-raz-drugi.blogspot.com
    porywcza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając twojego bloga zauważyłam, że twoja historia nieco różni się od pozostałych ( w pozytywnym sensie). Na początku będzie tradycyjnie, ale mam nadzieję, że do głowy wpadnie mi coś zaskakującego. Co do Zuzy to została trochę postawiona pod ścianą, ale w kolejnych rozdziałach pokaże swój charakterek :D Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Hm... zapowiada sie mega ciekawie juz czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. zajebisty nieźle się zapowiada czekam na następny i zapraszam do mnie
    http://everyonehastheirowndream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń